Author Archives: redakcja

Inbred: definicja i skutki – artykuł autorstwa dr hab. inż. Iwony Głażewskiej

„Kojarzenia w pokrewieństwie były zatem uzasadnione na początkowych etapach tworzenia rasy. Nasuwa się tu jednak pytanie, czy kojarzenia w bliskim pokrewieństwie (typu: brat z siostrą, matka z synem czy też ojciec z córką) lub prowadzące do nadmiernej kumulacji genów bliskich przodków, mają obecnie sens i mogą dać korzystne efekty?”

 

 

 

Co to jest inbred?

Inbred, zwany inaczej chowem wsobnym, polega na kojarzeniu spokrewnionych ze sobą osobników. Kojarzenia krewniacze prowadzą do homozygotyczności osobników, czyli występowania w genotypie identycznych genów, odziedziczonych po wspólnym przodku. Im bliżej w rodowodzie występuje wspólny przodek, tym większe prawdopodobieństwo, że jego geny zostaną przekazane przez matkę i ojca do następnego pokolenia. Chodzi tu o następujący prosty mechanizm: każdy osobnik ma parę genów (czyli alleli) warunkujących daną cechę, z których jeden pochodzi od ojca, a drugi od matki. W każdej z komórek rozrodczych produkowanych przez tego osobnika znajdzie się tylko jeden allel z każdej pary. Z równym, 50% prawdopodobieństwem, będzie to albo allel pochodzący od ojca albo allel pochodzący od matki. Jeżeli kojarzenie obejmuje zwierzęta spokrewnione ze sobą przez wspólnego przodka, to możliwe są trzy sytuacje: spotkają się dwie gamety ze wspólnym allelem i potomek będzie homozygotą pod względem genu przodka, tylko jedna z gamet będzie zawierała gen wspólnego przodka (potomek będzie heterozygotą pod względem tego genu) albo też żadna z gamet nie będzie miała tego genu.

Do szacowania prawdopodobieństwa, że dany osobnik odziedziczy po matce i po ojcu te same, wywodzące się od wspólnego przodka allele, służy współczynnik inbredu, którego klasyczny wzór, podany w 1922 przez S. Wrighta, ma w uproszczeniu postać:

                                                         F = 0,5 Σ (0,5)n+m

gdzie: n i m oznacza liczbę pokoleń pomiędzy matką i ojcem a wspólnym przodkiem.

W obliczeniach inbredu dla potrzeb hodowli uwzględnia się z reguły rodowody obejmujące tylko 4 lub 5 pokoleń. Obliczanie współczynnika według wzoru Wrighta jest proste i opiera się na tak zwanej metodzie ścieżkowej, czyli obliczaniu, ile jest pokoleń pomiędzy rodzicami a wspólnym przodkiem.

W podanym powyżej przykładzie rodzice osobnika X pochodzą po tym samym, czyli wspólnym, przodku Z, a liczba pokoleń dzielących ich od przodka wynosi: 1 dla matki A i 1 dla ojca B. Tym samym współczynnik inbredu osobnika X wynosi: F=0,5 Σ (0,5) 1+1 = 0,5 x 0,5 2 = 0,125 (lub w procentach =12,5%).

Rzeczywiste rodowody bywają jednakże bardziej skomplikowane, liczba wspólnych przodków może być znaczna i mogą oni występować wielokrotnie w pojedynczym rodowodzie. Jak w  takich przypadkach obliczyć współczynnik „na piechotę”, więcej w tekście: Jak obliczyć współczynnik inbredu własnego psa?

 

Skutki kojarzeń krewniaczych

 

Genetycznym skutkiem inbredu jest wzrost homozygotyczności populacji. Im większe jest natężenie inbredu, tym więcej zwierząt w populacji jest homozygotami. Homozygotyczność niesie za sobą określone konsekwencje, zarówno pozytywne jak i negatywne.

Po pierwsze, sprzyja konsolidacji genetycznej populacji i utrwalaniu pożądanych genotypów. Na etapie tworzenia nowej rasy ma to bardzo pozytywne znaczenie. Po drugie, homozygotyczność sprzyja ujawnianiu i eliminowaniu z puli genowej populacji niekorzystnych genów recesywnych, które u heterozygot są maskowane przez geny dominujące. Po trzecie, kumulacja pożądanych genów wybitnego przodka u jego zinbredowanych potomków przyczynia się do poprawy cech użytkowych, dlatego inbred na wybitnego przodka jest często stosowany w hodowli zwierząt domowych (trzeba tu poczynić oczywiste zastrzeżenie, że inbred na kiepskiego przodka nie ma zupełnie sensu!).

 

Niestety, inbred niesie również ze sobą szereg niekorzystnych zjawisk, polegających na spadku żywotności i produkcyjności zwierząt, określanych mianem depresji inbredowej. Depresja inbredowa jest zjawiskiem spotykanym przede wszystkim w małych populacjach, wywodzących się od niewielkiej liczby przodków. Najważniejszymi przejawami depresji inbredowej są problemy z płodnością i plennością (trudności w zapłodnieniu, skłonność do poronień, wysoka śmiertelność noworodków), ujawnianie się dziedzicznych wad i chorób oraz obniżona wydajność zwierząt. Przejawem depresji inbredowej jest również większa podatność na choroby, wrażliwość na niekorzystne warunki środowiskowe, zmniejszenie rozmiarów i masy ciała (np. mniejsza masa kości). Negatywnym skutkiem nadmiernego inbredu są także zaburzenia psychiki, polegające na nadpobudliwości czy lękliwości zwierząt.

Te wszystkie objawy często określane są popularnym i jakże słusznym mianem „przerasowania”, a wiążą się nie tylko z oddziaływaniem niekorzystnych genów, lecz również ze znaczącym ograniczeniem zmienności genetycznej populacji. Brak zmienności genetycznej jest kluczowym problemem, spędzającym sen z powiek wszystkim hodowcom, pracującym z małymi populacjami, a jego dalekosiężnym skutkiem może być niemożność utrzymania przy życiu danej rasy czy gatunku (wspomnieć tu można szeroko nagłośnione problemy z rozmnażaniem pandy wielkiej czy pojawiające się ostatnio problemy ze zdrowotnością polskich żubrów).

 

Dla przybliżenia problemów, jaki niesie za sobą nadmierna homozygotyczność, podaję abstrakcyjny przykład: wyobraźmy sobie dwa allele NL i NZ, odpowiadające za dobre samopoczucie latem (NL) lub zimą (NZ). Osobnik homozygotyczny NLNL czuje się dobrze tylko latem, a zimą marznie i choruje, homozygocie NZNZ dobrze się wiedzie tylko zimą, latem jednak ledwie zipie z przegrzania. Natomiast osobnik heterozygotyczny o genotypie NLNZ będzie się czuł nieźle w obu porach roku, ponieważ dysponuje genami odpowiadającymi za dobre samopoczucie zarówno latem jak i zimą. Z grubsza rzecz biorąc, podobny mechanizm występuje w rzeczywistości, powodując wyższość genotypów heterozygotycznych nad homozygotycznymi, a zjawisko to nazywane jest heterozją lub wybujałością mieszańców.

* Jeżeli interesuje kogoś niekorzystny wpływ inbredu na psychikę, to autorka poleca chociażby tekst „Is there a linear relationship between inbreeding and mental ability?: A meta-analysis (Bachelor thesis)” osiągalny pod linkiem: http://dare.uva.nl/cgi/arno/show.cgi?fid=152307

 

 

Kojarzenia krewniacze w hodowli psów: wybór czy konieczność?

 

Początkiem większości ras psów była niewielka grupa zwierząt, kojarzona pomiędzy sobą w celu utrwalenia pożądanych cech pokroju i użytkowości. To, że jamniki mają nieproporcjonalnie długi kręgosłup i krótkie łapki, boksery-skróconą kufę, wyżły wystawiają zwierzynę robiąc stójkę, a hovawarty mają silnie rozwinięty instynkt stróżowania i nie kłusują – to właśnie przykłady typowych dla danej rasy cech utrwalonych genetycznie. W wyniku usilnej pracy hodowlanej nie tylko zostały utrwalone pożądane cechy, ale też, co istotniejsze, wyeliminowano wszystkie geny niepożądane według wzorca rasy. Niestety przy okazji w znaczącym stopniu ograniczono zmienność genetyczną populacji, która i tak była nieduża, stosownie do małej liczby psów, od których wywodziła się  dana rasa. Przykładowo, ogary polskie zostały wyprowadzone od nieznanego pochodzenia psa Bartek i trzech osobników sprowadzonych w roku 1959 z okolic Nowogródka do zasłużonej hodowli Z Kresów, a gdybyśmy sięgnęli w głąb rodowodów hovawartów i innych ras psów, z pewnością również okazałoby się, że wszystkie pochodzą po stosunkowo małej liczbie założycieli rasy.

Kojarzenia w pokrewieństwie były zatem uzasadnione na początkowych etapach tworzenia rasy. Nasuwa się tu jednak pytanie, czy kojarzenia w bliskim pokrewieństwie (typu: brat z siostrą, matka z synem czy też ojciec z córką) lub prowadzące do nadmiernej kumulacji genów bliskich przodków, mają obecnie sens i mogą dać korzystne efekty? Moim zdaniem, zdecydowanie nie mogą. Dotyczy to w szczególności ras użytkowych, w tym psów ras stróżujących i obronnych. Niezbędnym warunkiem prawidłowej pracy psa użytkowego jest bardzo dobra psychika, brak lękliwości i opanowanie, te zaś właśnie cechy są szczególnie podatne na uleganie depresji inbredowej. Zatem im bardziej zinbredowany (homozygotyczny) jest pies, tym większa szansa, że nie spełni wymagań stawianych psu użytkowemu i tym większa możliwość, że taki pies będzie chorowity i nieodporny na niekorzystne warunki środowiska.

Żywotność, witalność i prawidłowa psychika to typowe cechy zwierząt o genotypach heterozygotycznych. Inbred na psa o takich cechach jest z definicji pozbawiony sensu, z uwagi na podstawową sprzeczność miedzy celami hodowli (przychówek wysokiej jakości) a skutkami inbredu (duża homozygotyczność zinbredowanego potomka). Niestety, homozygotyczni potomkowie witalnego i żywotnego przodka nie będą wykazywali jego pozytywnych cech, bo nie są heterozygotami (w konsekwencji, na podstawie negatywnych wyników testów nie zostaną zakwalifikowani do hodowli), natomiast witalni (bo heterozygotyczni) potomkowie jako dobre użytkowo psy trafią do hodowli, lecz nie będą z definicji homozygotami. Paradoksalnie, ale w ten oto sposób podstawowy cel inbredu, jakim jest uzyskanie do hodowli homozygotycznego osobnika, podobnego do wybitnego przodka, nie zostanie spełniony.

Kojarzenia krewniacze są uzasadnione tylko w jednym, bezdyskusyjnym przypadku: gdy brak jest osobników niespokrewnionych (w tym przypadku osobników, które nie mają wspólnych rodziców lub dziadków). Sytuacja, która występuje u ogarów polskich i innych ras psów, wyprowadzonych od małej liczby założycieli rasy, nie dotyczy jednak ras licznych, hodowanych w wielu krajach, takich jak hovawarty, w których istnieje możliwość sięgnięcia po zagraniczne reproduktory i import psów hodowlanych. W przypadku takich ras istnieją bardzo dobre warunki, by do polskiej hodowli trafiały osobniki niespokrewnione, a co za tym idzie, by pula genowa polskich populacji tych ras była coraz bogatsza, korzystnie wpływając na przyszłe wyniki hodowlane.

dr hab. inż. Iwona Głażewska

Tekst opracowany na podstawie artykułu: Głażewska I. Inbred: definicja, szacowanie, skutki. W: Biuletyn Klubu Hovawarta 2005, 1, 16-21.


O autorze:

® © Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy portalu DOGOSFERA.PL


W tym miesiącu polecamy:

Spotkania psów. Nie popełniaj tego błędu!

Pies jest gatunkiem społecznym, dla którego ogromnie ważne jest poczucie komfortu i bezpieczeństwa. W momencie zaniepokojenia i w obliczu zagrożenia, próbując uniknąć potencjalnie nieprzyjemnych doznań, psy okazują szereg reakcji i gestów. Na rozwiązywaniu konfliktów i uczeniu się siebie nawzajem opiera się ich życie społeczne. Funkcjonowanie z ludźmi lub innymi psami w grupie wiąże się z nieustającym analizowaniem zachowań i reakcji na te zachowania wszystkich członków grupy. To trudne zadanie być psem, a jeszcze trudniejsze, jeśli w grupie nie panują jasne zasady, co wiąże się z wysoką nieprzewidywalnością otoczenia. W takim środowisku często możemy zaobserwować zachowania, których reaktywność jest nasilona – właśnie ze względu na brak reakcji na wykazywane uprzednio sygnały, bądź też niemiłe doświadczenia ze spotkań z innymi psami.

foto flickr

Spotkania psów, które naprawdę mogą skutkować ich wzajemną nauką, wymagają często wielu prób. Kolejne podejścia, począwszy od zapoznania, powinny mieć miejsce na możliwie dużej przestrzeni z ogrodzeniem, gdzie psy nie są w żaden sposób zmuszone do bliskiego kontaktu. Trzeba pamiętać też, że pośpiech rujnuje każdą pracę. Pies o wysokich kompetencjach społecznych i bardzo pewny siebie może w ten sposób „pracować”, przyjmując najpierw rolę nauczyciela na dystans. Każde przemyślane spotkania psów, podnoszą pewność siebie w kontaktach z innymi psami, co z kolei przyczynia się do lepszego samopoczucia i komfortu w życiu codziennym. Praca z psem pobudliwym w kontaktach z innymi psami nie kończy się jednak na tym etapie. Taki pies wymaga nieustannej pracy, wdrożenia określonych zmian w jego życiu codziennym, w połączeniu z pracą nad wyciszaniem, nauką cierpliwości i posłuszeństwa.

Czy zatem pies warczący na innego psa jest psem wywołującym konflikty?

Nie. Co więcej, pies w sytuacji niekomfortowej ma prawo do samoobrony i zachowań agresywnych, co może zakończyć się ostrzejszym komuniktem, na przykład ugryzieniem. Nachalny pies, nierespektujący sygnałów ostrzegawczych innego psa, zachowując się w sposób bardzo natarczywy doprowadza do sytuacji, w której straty ponoszą wszyscy, o ile w porę nie zareaguje człowiek i nie odciągnie go smyczą. Dlatego tak ważne jest, by nie dopuszczać do sytuacji, w których jeden z psów nie czuje się komfortowo, nawet jeśli potencjalnie potrafi uspokoić drugiego psa i dać mu nauczkę. Celowe dopuszczanie do tego rodzaju bliskich spotkań, jeśli pobudliwy pies jest trudny do kontrolowania i jest puszczony luzem, nie jest dobrym pomysłem. Jeśli drugi pies nie ma możliwości uniknięcia sytuacji, w której nie chce się znaleźć i jest zdany tylko na siebie, nie ma wsparcia opiekuna, może zaatakować. Jednak wraz z nieustannym, czujnym obserwowaniem natręta, odczuwa ogromny stres i dyskomfort. Wówczas jakiekolwiek poczucie relaksu, satysfakcji z węszenia, doznawanie pozytywnych emocji ze spaceru, jest niemożliwe. Spacer staje się nieprzyjemnym i męczącym przedsięwzięciem. Nie róbmy tego psu.

foto flickr

W przypadku, gdy zwierzę nie potrafi zakomunikować natrętowi, że po prostu powinien odejść, i nie radzi sobie z jego zbyt pobudliwym zachowaniem, trudno oczekiwać, aby oba psy się czegoś wzajemnie nauczyły i samodzielnie doszły do porozumienia. Pokazywanie brzucha, wylizywanie pyska natrętowi przez psa ulegającego, jakkolwiek stanowią czytelne sygnały, nie poprawiają samopoczucia i nie podnoszą pewności siebie w kontaktach z psami w przyszłości. W wielu sytuacjach psy same nie nauczą się właściwych reakcji, opartym na zrozumieniu sytuacji i pozbawionych przesadnych emocji. Jesteśmy im potrzebni.

foto flickr

Niestety, wielu opiekunów chętnie przerzuca całą pracę na psa. Wiele psich spotkań, które mogłyby się w przyszłości skończyć porozumieniem, nauką i zabawą, szybko kończą się fiaskiem. U psa, który nie przepada za kontaktem fizycznym z innymi osobnikami, ze względu choćby na choroby stawów, może towarzyszyć narastający lęk, gdy musi stawić czoła zbytniemu podekscytowaniu innego psa. Wielokrotne stawianie psa w takiej sytuacji może doprowadzić do przesadnych reakcji takich jak skowyt na sam widok zbliżającego się psa lub niekontrolowane oddawanie moczu.  Natomiast u psa z natury cierpliwego w kontaktach, kolejne spotkania  z osobnikami zbyt pobudliwymi mogą doprowadzić do ciągłego napięcia podczas jakichkolwiek spotkań. Pies może odczuwać potrzebę nieustannej czujności i kontrolowania drugiego psa.

Nie zmuszajmy psów pod naszą opieką do kontaktu z przypadkowymi psami na spacerze. Nie dopuszczajmy do sytuacji, w których nasz podekscytowany pies podbiega do nieznanego mu psa, bo nie wiemy ile go to spotkanie wewnętrznie będzie kosztować i jak bardzo możemy mu zaszkodzić. Pies jest w stanie stłumić swoje emocje na bardzo długo, ale może się to odbywać dużym kosztem. Być może po intensywnym spotkaniu trwającym minutę będzie dochodził do siebie cały dzień, drzemiąc w kącie. Z większą czujnością i podenerwowaniem będzie również szedł na kolejny spacer. Pamiętajmy także, że gesty wykonywane przez psy bywają bardzo trudne do odczytania i bardzo mylące. (…) Nawet stosunkowo dobrze znając psa można się pomylić w interpretacji jego zachowań.

foto flickr

Pies biegający wokół drugiego psa i robiący zabawne dla naszego oka rzeczy, takie jak potykanie się o własne nogi, szczekanie, delikatne powarkiwanie, robienie kółek – nie zawsze oznacza psa radosnego, zachęcającego do zabawy. Starajmy się najpierw w pełni zrozumieć własnego psa, by wiedzieć kiedy nas potrzebuje, a dopiero później zrozumieć kiedy spotkanie psów będzie miało określoną wartość. Ważny jest zdrowy rozsądek, spokój, brak pośpiechu i zrozumienie.

foto flickr

autor tekstu: Monika Budzińska


Czytaj Inbred: definicja i skutki – artykuł autorstwa dr hab. inż. Iwony Głażewskiej

Koronawirus (COVID-19), życie z psem w czasach kwarantanny

Na pytania czytelników odpowiada dr n. wet. Jagna Kudła – lekarz weterynarii, specjalistka terapii zaburzeń zachowania u psów i kotów

Jakie skutki  może mieć dla psa aktualna sytuacja związana z epidemią, czyli człowiek ciągle w domu?

Obserwuję dwa główne nurty zmian zachowania u psów: pierwszy dotyczy zwierząt, które przed kwarantanną nie wykazywały zaburzeń behawioralnych, były przyzwyczajone do rutyny tygodnia „roboczego” i ew. zmian podczas weekendów. Te psy są teraz zmęczone i zdezorientowane, a często nawet rozdrażnione i nadpobudliwe. Warto pamiętać, że pies przesypia ok 13-14 godzin dziennie. Ważna jest również jakość tego snu. Układ nerwowy psa, podobnie jak człowieka regeneruje się podczas fazy NREM, czyli głębokiej fazy snu. W obecnej sytuacji w ciągu dnia psy mogą pozwolić sobie tylko na krótkie drzemki, bo w większości przypadków w domu dzieje się zbyt dużo, żeby pies mógł dłużej pospać, lub wręcz jest wybudzany ze snu np. przez bawiące się dzieci. Do tego dochodzą również krótsze i mniej urozmaicone spacery oraz brak kontaktu z innymi psami. Jak by tego było mało, z powodu „sanepidowej” kwarantanny właścicieli, wiele psów musi wychodzić na spacer z obcymi ludźmi. Po prostu świat stanął na głowie.

Druga grupa psów, to zwierzęta, które przed epidemią COVID-19 źle znosiły rozłąkę z właścicielem i wykazywały zaburzenia o podłożu lękowym. Nie mówię o tylko o takich, które wykazywały oczywiste objawy lęku separacyjnego, ale również o tych, dla których każda rozłąka z właścicielem wiązała się z odczuwaniem stresu, ale nie wyły godzinami czy nie demolowały domu. Czekały jedynie na powrót właściciela często zmieniając miejsca, lub leżały stale pod drzwiami nasłuchując znanego im odgłosu kroków, ponieważ dopiero obecność opiekuna daje im poczucie bezpieczeństwa. Na takie psy nie skarży się żaden sąsiad, ale te zwierzęta nie odpoczywają podczas nieobecności opiekuna podobnie jak teraz pierwsza grupa omawianych przeze mnie psów. Takie psy dostały kwarantannę w prezencie, jak gwiazdkę z nieba. Dzięki wirusowi SARS-CoV-2 są obecnie znacznie mniej zestresowane niż przed epidemią, co przekłada się na ich całe zachowanie. Ten stan nie będzie trwał jednak długo. Właściciele wrócą do pracy, a psy na tak gwałtowną zmianę mogą zareagować znacznie poważniejszymi zaburzeniami zachowania niż wykazywały wcześniej.

Podsumowując, po kwarantannie możemy mieć znacznie więcej przypadków zaburzeń zachowania związanych z separacją, a także następstw niedostatecznie zaspokojonych potrzeb behawioralnych psów (m.in. przewidywalności otoczenia i ruchu).

Jak sobie radzić, by zminimalizować te negatywne skutki kwarantanny?

Epidemia w dużym stopniu wpływa na psychikę ludzi powodując nieraz, że nie możemy się skoncentrować czy postępować według z góry założonego harmonogramu dnia. To dodatkowo zaburza funkcjonowanie zwierząt sprawiając, że ich otoczenie staje się całkiem nieprzewidywalne. Dołóżmy więc wszelkich starań, aby stałe rytuały psa, takie jak karmienie, spacery czy zabawa odbywały się punktualnie. Psom, podobnie jak dzieciom, przewidywalność otoczenia zwiększa poczucie bezpieczeństwa, bo wiedzą co je czeka.

Jeżeli sytuacja zmusza nas do skrócenia spacerów czy ograniczenia kontaktu z innymi psami, powinniśmy uatrakcyjnić naszym podopiecznym przebywanie w domu na przykład karmiąc je w interaktywny sposób i bawiąc się w zabawy węchowe. Od wielu osób usłyszałam, że kwarantanna spowodowała coś zupełnie odwrotnego – nawet ci właściciele, którzy bawili się wcześniej ze swoimi psami, teraz tego nie robią. Pamiętajmy jednak, że nic nie zastąpi długiego spaceru, nawet najfajniejsza zabawa. Spacer z psem powinien trwać przynajmniej 40 min, żeby zwierzę miało szansę odpocząć od domu, eksplorować, zostawić zwoje wiadomości dla innych zwierząt. Absolutne minimum spacerowe dla psa to półtorej godziny dziennie.

Ważne jest też, żebyśmy starali się wychodzić czasem z domu i zostawiać zwierzę samo, choćby na 15 minut, kiedy idziemy do sklepu. Chodzi o to, żeby dawać psu do zrozumienia, że sytuacja, w której wszyscy domownicy są w domu nie będzie trwać wiecznie i będę takie momenty, kiedy zostanie sam. Jeżeli pies nie został sam w domu już od dwóch miesięcy, warto takie okresy samotności odpowiednio dawkować, podobnie jak postępuje się u szczeniąt. Bardzo przydatne jest nagrywanie psa podczas nieobecności, żeby ocenić czy pies już nie wykazuje objawów lęku. Jeżeli tak by się stało, nie czekajmy na koniec kwarantanny, aby zwrócić się do behawiorysty o pomoc.

foto flickr


Czytaj: Starość – (nie) radość, czyli kilka słów o komforcie życia starych psów. Artykuł autorstwa dr n. wet. Jagny Kudły

Laseropunktura w leczeniu zwierząt – mariaż tradycji z nowoczesnością

foto flickr

Od zawsze, to co nieznane czy niezrozumiałe, wywołuje strach i naturalny opór. Na wszystko szukamy dowodów naukowych, dlatego często z dużym dystansem podchodzimy do praktyk zaczerpniętych z „mądrości ludowej”, choć wiele z nich stworzyło podstawy medycyny naturalnej. 

Stan aktualnej wiedzy daje nam często wytłumaczenie zjawisk fizyko-chemicznych zachodzących w przyrodzie, a zaawansowana  technika , wykorzystując analizę składu chemicznego, umożliwia „odtworzenie” substancji naturalnie występującej w przyrodzie i wykorzystanie jej właściwości.

Laseropunktura czy raczej Laseroakupunktura ( z ang . Laser Acupuncture) to idealny związek Tradycyjnej Medycyny Chińskiej z osiągnięciami nowoczesnej techniki: połączenie akupunktury i laseroterapii, a dokładnie  terapii niskoenergetycznymi laserami -LLLT ( ang. Low Lewel Laser Therapy).

Dla przypomnienia : słowo akupunktura to zestawienie dwóch słów wywodzących się z języka łac. acus- igła, puncture – (u)kłucie.

Pierwsze wzmianki o leczeniu zwierząt akupunkturą- głownie koni i zwierząt gospodarczych, pojawiły się w Chinach, już ponad 900 lat pne., za czasów dynastii Zho i panowania cesarza Mu.

Najstarsze weterynaryjne protokoły medyczne wykorzystujące akupunkturą w leczeniu zwierząt zostały spisane przez Dr Bo Le , okres  Qin-mu-gong (659- 621 pne), w  „Bole’s Canon of Veterinary Acupuncture” (621 pne). Jednak  dopiero dynastia Tang przyczyniła się do rozpowszechnieniu zabiegów akupunktury u psów.

Abi podczas zabiegu laseroterapii

Teraz nasuwa się pytanie o skuteczność akupunktury …

Terapia działa tam, gdzie ma szansę zadziałać. Bo właśnie akupunktura  to nie magia. 

Nie sprawi, że w schyłkowej niewydolności nerek, kiedy doszło już do całkowitego zatarcia ich struktury, ten narząd się zregeneruje! Nic nie trwa wiecznie…

Ale jak w  każdym zawodzie – duże znaczenie mają doświadczenie i praktyka  terapeuty oraz aktualny stan zdrowia zwierzęcia. Akupunktura to medycyna regulacyjna- kontroluje, wspomaga naturalną homeostazę organizmu, ale … czasami i ona jest bezradna, gdy organizm jest wyniszczony lub  doszło do nieodwracalnych zmian w narządach.

Jako ciekawostkę podam, że w 2010 roku Światowa Organizacja Zdrowia oficjalnie uznała akupunkturę za sprawdzona metodę terapeutyczną i opublikowała listę ponad pięćdziesięciu wskazań do jej stosowania u ludzi. Z danych WHO wynika, że  akupunkturą parają się lekarze o wykształceniu akademickim w 78 krajach świata (1).

Laseroterapia natomiast, to w dużym uproszczeniu zastosowaniu w leczeniu urządzenia emitującego skupioną wiązkę światła o określonej długości fali i wykorzystaniu oddziaływania tej fali na żywą tkankę.

W zależności od mocy lasera, promień światła może tkankę niszczyć lub stymulować jej odnowę, przyspieszając powrót jej naturalnych funkcji (lasery chirurgiczne lub biostymulacyjne).

W laseroterapii i laseropunkturze wykorzystywane są  lasery niskoenergetyczne (LLL – low level laser), emitujące wiązkę promieniowania zazwyczaj w zakresie : od  630 – 1100 nanometrów, mogące pracować w trybie ciągłym lub impulsowym.

Osobiście przy zabiegu laseropunktury, czy też laseroakupunktury , korzystam z lasera emitującego pulsacyjnie fale świetlne  w zakresie podczerwieni (długość  fali 904 nm). Sonda punktowa ma zastosowanie w konkretnych  punktach akupunkturowych, a  wielopunktowa, zwana „prysznicową”, pozwala objąć zakresem promieniowania większy obszar ciała np. lędźwie czy biodra. To pozwala skrócić czas zabiegu.  Konkretna długość fali oraz moc lasera ( szczytowa to  90 -150Watt)  pozwala oddziaływać nie tylko na skórę, ale też narządy czy struktury leżące głębiej np. stawy czy korzenie nerwowe wychodzące z rdzenia kręgowego. Możliwość oddziaływania  na mitochondria komórkowe – naturalne  centra  energetyczne – pozwala zwiększyć produkcję energii (ATP) niezbędnej do regeneracji tkanki. Dzięki „posiadanym” parametrom laser, który używam ma wszechstronne zastosowanie; sprawdza się między innymi  w neurologii, reumatologii, ortopedii, stomatologii, dermatologii, urologii, chorobach wynikających z obniżenia odporności czy w sporcie np. agility.

„Laserowa Akupunktura Pod Kontrolą Pulsu” ( PCLAC), którą wykorzystuję w swojej pracy,  jest metodą zarówno diagnostyczną jak  i  terapeutyczną, opracowaną przez akupunkturzystę weterynaryjnego i laseropunkturzystę,  Dr n.wet. Uwe Petermana z Niemiec. Opracowana przez niego  metoda laseropunktury  opiera się  na odkryciu francuskiego lekarza, akupunkturzysty, Dr Paul Nogier – zjawisku mikroreakcji wegetatywnej pod wpływem bodźca (RAC/VAS).

W praktyce, dzięki tej metodzie jestem w stanie „ zlokalizować” u zwierzęcia, na podstawie zmiany pulsu,  miejsca aktualnych zaburzeń w organizmie i naświetlić konkretne punkty akupunkturowe , na  poziomie których występuje, w danej chwili, zakłócenie.

Dzięki temu uzyskam szybciej efekt nie tylko lokalny, ale też ogólnoustrojowy. PCLAC, moim prywatnym zdaniem, zyskuje dzięki temu przewagę nad lokalną laseroterapią, która wiąże się  z powielaniem ustalonych schematów terapeutycznych. Biorąc pod uwagę zmienność w przyrodzie i zachodzące w każdej sekundzie zmiany w organizmie, rutynowe postępowanie… nie zawsze przynosi oczekiwane efekty.

Sara. Stan przed rozpoczęciem laseropunktury

Sara podczas laseropunktury

Sara. Stan po zabiegach laseropunktury

Filmiki: Sara przed i po zabiegach laseropunktury.

Laseropunktura to także  zabieg profilaktyczny – „skanując” zwierzę można jeszcze przed wystąpieniem objawów chorobowych wychwycić i zneutralizować zaburzenie w organizmie, usprawniając lokalne krążenie krwi, a tym samym  przewodnictwo nerwowe.

To oznacza również lepsze odżywienie i detoksykację powiązanych narządów, a co za tym idzie przyspieszone procesy naprawcze w uszkodzonych tkankach oraz pobudzenie układu odpornościowego. Dzięki naświetlaniu punktów akupunkturowych laseroterapia jest terapią holistyczną, usprawniającą funkcjonowanie całego organizmu, a nie tylko działaniem lokalnym na jego wybranym fragmencie.

Dzięki wykorzystaniu światła lasera zamiast tradycyjnych igieł, sama technika badania jak i zabieg terapeutyczny są dla zwierzęcia bezbolesnym. Równie dobrze znoszą zabieg psy, koty, konie czy zwierzęta egzotyczne. Nie ma potrzeby ani specjalnego przygotowania dietetycznego zwierzęcia, ani jego znieczulania czy unieruchamia wbrew jego woli. Działanie światła lasera na organizm zwierzęcia prowokuje wydzielanie endorfin, co  wywołuje naturalne uspokojenie i działanie przeciwbólowe, zwierzę się rozluźnia, ziewa, czasem kładzie, a nawet zasypia w trakcie zabiegu. To efekt wywołania nieznacznej dominacji układu parasympatycznego w organizmie w wyniku użycia promieni lasera.

Paradoksalnie nawet gips nie jest przeszkodą w dotarciu promieniowania lasera biostymulującego do uszkodzonej tkanki, a laseroterapię, w celu zniesienia  bólu pooperacyjnego, można przeprowadzić już osiem godzin po zabiegu!

foto flickr

Jeśli chodzi o efekty laseropunktury to można się ich spodziewać już w kilka sekund po naświetlaniu danego miejsca lub czekać na nie kilka miesięcy. To wszystko zależy od tego na reakcje jakiego układu czekamy: układ nerwowy zareaguje w ciągu kilku sekund ( np. wyłączeniem odczuwania bólu), układ hormonalny potrzebuje na odpowiedz  od kilku godzin do kilku tygodni , a na odpowiedź cybernetyczną  musimy poczekać tygodnie do miesięcy.

Co do ilości i częstotliwości stosowanych zabiegów terapeutycznych:

generalnie w stanach ostrych sprawdza się powtarzanie zabiegów dwa razy- trzy w tygodniu, w zależności od reakcji organizmu zwierzęcia, a w stanach przewlekłych raz w tygodniu. Z doświadczenia, o tym czy  terapia działa czy nie przynosi efektów mogę mniemać po reakcji zwierzęcia na 4-5 zabieg terapeutyczny. Nie stosuję sztywnych  schematów leczenia –  dobieram czas trwania terapii indywidualnie, opierając się na obserwacjach zgłaszanych przez właściciela zwierzęcia i zapisach video rejestrujących postępy terapii.

Laseropunktura to nie magia, a jednak …. czasem czyni prawdziwe cuda.

                                            autor: Dr n. wet. Iwona Poświatowska-Kaszczyszyn


Piśmiennictwo:

1.Benchmarks for Training in Naturopathy, Benchmarks for training in traditional/ complementary and alternative medicine , WHO, 2010,ISBN 9789241599658,str.3
2.Materiały z konferencji naukowej ,, Laseropunktura i Laseroterapia w Weterynarii , Wrocław 2-3 marca 2013 r.”

O autorze:

Czytaj również:

Rośliny lecznicze w terapii zaburzeń funkcjonowania przewodu pokarmowego – artykuł autorstwa dr n. wet. Marty Mendel

Stosować czy nie stosować czosnek u psów? Oto jest pytanie…

Foto flickr

Pomimo artykułów naukowych, potwierdzających toksyczność czosnku w żywieniu psów, na rynku dostępnych jest wiele preparatów dedykowanych psom, które mają go w składzie. Nie każda firma zamieszcza informacje, o tym, żeby zachować szczególną ostrożność przy jego suplementacji. Na forach internetowych można znaleźć wiele postów dotyczących stosowania czosnku u psów, a właściciele nie są świadomi jakie ryzyko niesie ze sobą podawanie go psu. Ponadto wiele firm nie podaje dokładnej ilości czosnku jaka znajduje się w preparacie. Dawki toksyczne czosnku określone są wyłącznie dla czosnku świeżego [F.E.D.I.A.F. 2018]. Wiele preparatów występuje w formie suszonej lub granulowanej, dla których nie ustalono dawki toksycznej, a tym bardziej bezpiecznej, która nie zaszkodzi psu. Większość producentów podaje dawkowanie ale niektórzy proponują ilość czosnku w przeliczeniu na „szczyptę”, co jest zupełnie nieprecyzyjnym sposobem dawkowania. Taki sposób podawania może spowodować poważne problemy zdrowotne. Dodatkowo deklaracje przedstawiane na etykietach tych preparatów nie mają żadnego naukowego poparcia w badaniach przeprowadzonych na psach i niejednokrotnie są zupełnie przeciwstawne do wyników przedstawianych w publikacjach naukowych.

Przegląd preparatów dla psów zawierających czosnek, oferowanych na polskim rynku:

Foto flickr

 

Prozdrowotne działanie czosnku u ludzi, ale niekoniecznie u zwierząt

Czosnek jest bardzo popularny w żywieniu ludzi, a dzięki zawartości substancji o działaniu bioaktywnym jest rośliną uznawaną za naturalny antybiotyk, o właściwościach bakteriobójczych, przeciwgrzybicznych, przeciwpasożytniczych [Hu i wsp., 2002, Kwiecień i wsp., 2011]. Odpowiada za stymulowanie naturalnego mechanizmu obronnego organizmu. Udowodniono także jego właściwości antyoksydacyjne, przeciwzakrzepowe oraz odtruwające w przypadku zatrucia ołowiem u ludzi [Kwiecień i wsp., 2011]. Ze względu na wyżej wymienione właściwości jak i walory smakowe, czosnek jest powszechnie stosowany w ludzkiej diecie. Szerokie zastosowanie czosnku w żywieniu człowieka doprowadziło do zwiększenia wykorzystania tej rośliny i jej składników w branżach weterynaryjnych.

Pomimo prozdrowotnych właściwości u ludzi, w żywieniu zwierząt czosnek wywołuje wiele negatywnych skutków. Pearson i wsp., w 2005 roku opisali szkodliwe skutki stosowania czosnku u koni, które doprowadziło do anemii hemolitycznej już w dawce dziennej >0,2 g/kg masy ciała. Podobne działanie czosnku udokumentowano u kóz [Heidarpour i wsp., 2013] i u owiec [Hu i in., 2002]. Ekstrakt z czosnku indukuje hemolizę, która spowodowana jest uszkodzeniem erytrocytów i powstawaniem ekscentrocytów i ciałek Heinza [Yang i in., 2003]. Ekscentrocyty charakteryzują się nieregularnie położoną hemoglobiną, a ciałka Heinza znajdujące się wewnątrz czerwonych krwinek są zdenaturowaną hemoglobiną. Zaobserwowanie tych zmian w erytrocytach świadczy o uszkodzeniach oksydacyjnych [Winnicka, 2015]. Lee i in., już w roku 2000 stwierdzili, że czosnek może negatywnie wpływać na zdrowie psów. Dawkę toksyczną dla psów stanowi 5 g czosnku świeżego na kg masy ciała zwierzęcia, podawanego przez 7 dni [F.E.D.I.A.F., 2018]. Dawka ta spowodowała u psów obniżenie poziomu hemoglobiny oraz erytrocytów w surowicy krwi oraz pojawienie się ekscentrocytów i ciałek Heinza.

 Szkodliwy mechanizm działania czosnku u psów

Toksycznymi związkami wyizolowanymi z czosnku są:

  • 2-propylenowy tiosiarczan sodu,
  • bis-2-propylenowy trójsiarczek,
  • bis-2-propylenowy czterosiarczek,
  • bis-2-propylenowy pięciosiarczek
  • bis-2-propylenowy tiosulfonian
  • oraz szereg estrów zawierających siarkę [Yang i wsp., 2003,Hu i wsp., 2002].

Szkodliwy mechanizm działania związków siarczkowych polega na hemolizie oksydacyjnej, podczas której uszkodzeniu ulega błona lipidowa erytrocytów, a następnie dochodzi do oksydacyjnej denaturacji hemoglobiny. Prowadzi to do wytworzenia się ciałek Heinza oraz ekscentrocytów [Salgado i wsp., 2011]. W wyniku działania utleniającego, hemoglobina przekształca się w methemoglobinę, formę która nie jest zdolna do transportu tlenu z powodu przemiany jonu Fe2+ w Fe3+. Konsekwencją tej przemiany jest anemia hemolityczna z powstawaniem ciałek Heinza, hemoglobinuria, methemoglobinemia, a także wzrost stężenia bilirubiny w surowicy krwi [Harvey i wsp., 1985., Yamato i wsp., 2003., Lee i wsp., 2000]. Anemia hemolityczna to choroba, która nieleczona może doprowadzić do śmierci zwierzęcia. W 2009 roku udokumentowano przypadek zatrucia psa czosnkiem, który spowodował wystąpienie nadciśnienia tętniczego [Kang i wsp., 2009]. Psy są szczególnie narażone na toksyczność czosnku ze względu na trzykrotnie mniejszą aktywnością enzymu katalazy, w porównaniu do aktywności tego enzymu u ludzi. Ponadto u psów określono dziesięciokrotnie niższą, w porównaniu do ludzi, zawartość katalazy w erytrocytach. Katalaza jest enzymem o antyoksydacyjnym działaniu w komórkach. Niższa jego ilość oraz aktywność może powodować, że organizm gorzej radzi sobie z substancjami o silnym działaniu utleniającym, do których zaliczamy siarczkowe związki występujące w czosnku [Nakamura i wsp., 1998].

  Kliniczne objawy zatrucia czosnkiem u psów

Foto flickr

W przypadku spożycia przez psy pokarmu zawierającego dużą ilość czosnku objawy zatrucia mogą pojawić się już po 24 godzinach. Zazwyczaj jednak pojawiają się po kilku dniach i przez to utrudniają postawienie właściwej diagnozy (wykrycia przyczyny zatrucia). Pierwszymi symptomami są problemy ze strony przewodu pokarmowego takie jak: wymioty, biegunka, ból brzucha, brak apetytu, odwodnienie. Pojawia się apatia, przyspieszone tętno i oddech. Następnie dochodzi do zmiany zabarwienia moczu na ciemny (w związku ze zwiększeniem stężenia bilirubiny) i pojawia się bladość błon śluzowych jako następstwo niedokrwistości [Salgado i wsp., 2011, Cope, 2005]. W badaniach morfologicznych krwi psów zaobserwowano spadek stężenia hemoglobiny oraz wzrost stężenia bilirubiny. W przypadku niewykrycia przyczyny zatrucia może dojść do żółtaczki i niewydolności nerek, a w konsekwencji hemolizy i hemoglobinurii oraz śmierci zwierzęcia [Ogawa i wsp., 1986, Cope, 2005]. Brak jest specyficznego leku na zatrucie czosnkiem u psów. Leczenie powinno opierać się na leczeniu niedokrwistości oraz wykluczeniu z dawki źródła czosnku. W przypadku spożycia go przez zwierzę w ciągu kilkudziesięciu ostatnich minut można wywołać wymioty. W cięższych przypadkach stosuje się przetaczanie krwi oraz tlenoterapię [Gfeller, 1998, Tang i wsp, 2008]. Zaleca się również stosowanie antyoksydantów [Cope, 2005].

Autorzy: Olga Lasek, Justyna Chrabąszcz, Alicja Major

Podsumowanie:

Stosowanie preparatów zawierających czosnek u psów jest bezcelowe, zwłaszcza suszonego lub granulowanego. Koncentracja składników w tych preparatach, także tych szkodliwych, jest około 3 krotnie wyższa w porównaniu do świeżej formy czosnku. Ponadto brakuje rzetelnych badań naukowych potwierdzających wpływ czosnku na zdrowie psów, natomiast istnieje wiele publikacji, w których udowodniono szkodliwe jego działanie.

Co więcej w praktyce klinicznej również obserwuje się przypadki zatruć u psów. Na podstawie raportu V.P.I.S. [2015] do zatruć u psów najczęściej dochodzi w wyniku spożycia przez nie leków (55,4%). W wyniku spożycia produktów pochodzenia roślinnego odnotowano 2096 zatruć, co stanowi 19,2% przypadków zatruć, zgłoszonych do V.P.I.S. w 2015 roku. Najwięcej zatruć u psów zanotowano po spożyciu przez nie winogron, ale także cebuli i czosnku. Innymi produktami spożywczymi, które spowodowały ok. 10% zatruć były między innymi czekolada oraz ksylitol, który występuje na przykład w słodzikach i gumach do żucia.

Dodatkowo dla preparatów z suszonego i granulowanego czosnku nie określono bezpiecznego dawkowania, stąd ryzyko zatrucia u psów jest znacznie większe.

W 2018 roku [Lasek i Barć, 2018] dr Olga Lasek zaprezentowała wyniki badań in vitro  nad wpływem różnych form czosnku na erytrocyty wyizolowane z krwi psów, na Kongresie w Monachium [22nd CONGRESS OF THE EUROPEAN SOCIETY OF VETERINARY AND COMPARATIVE NUTRITION]. Z wynikami tych badań można zapoznać się w załączonych streszczeniu i prezentowanym na kongresie plakacie.

Ustalenie szkodliwej dawki czosnku suszonego i granulowanego dla psów wymaga przeprowadzenia dalszych badań in vitro oraz badań klinicznych na psach. Do czasu ustalenia bezpiecznej dla psów dawki czosnku granulowanego należy bardzo ostrożnie podchodzić do jego suplementacji z powodu wysokiego zagrożenia wystąpieniem anemii hemolitycznej będącej konsekwencją zatrucia.


Bibliografia

Hu Q., Yang Q., Yamato O., Yamasaki M., Maede Y., Yoshihara T. 2002. Isolation and identification of organosulfur compounds oxidizing canine erythrocytes from garlic (Allium sativum). Journal of Agricultural and Food Chemistry, 50, 5, 1059–1062.

Kang M., Park H. 2010. Hypertension after Ingestion of Baked Garlic (Allium sativum) in a Dog. The Journal of Veterinary Medical Science, 72, 4, 515–518.

Kwiecień M., Winiarska-Mieczan A. 2011. Czosnek jako zioło kształtujące właściwości prozdrowotne. Problemy Higieny i Epidemiologii, 2011, 92, 4, 810-812.

Lee K-W, Yamato O., Tajima, et. al. 2000. Hematologic changes associated with the appearance of eccentrocytes after intragastric administration of garlic extract to dogs. American Journal of Veterinary Research, 61, 11, 1446–1450.

Nakamura K., Watanabe M., Sawai-Tanimoto S., Ikeda T. 1998. A low catalase activity in dog erythrocytes is due to a very low content of catalase protein despite having a normal specific activity. The International Journal of Biochemistry & Cell Biology, 30, 7, 823–831.

Pearson W., Boermans H., Bettger W., McBride B., Lindinger M. 2005. Association of maximum voluntary dietary intake of freeze-dried garlic with Heinz body anemia in horses. American Journal of Veterinary Research, 66, 3, 457–465.

Salgado B., Monteiro L., Rocha N. 2011. Allium species poisoning in dogs and cats. The Journal of Venomous Animals and Toxins including Tropical Diseases, 17, 4–11.

V.P.I.S. Veterinary Poisons Information Service. 2015. Annual Report. https://vpisglobal.files.wordpress.com/2014/08/vpis-annual-report-2015.pdf

Yamato O., Sugiyama Y., Matsura H., Lee K., Goto K., Hossain M., Maede Y., Yoshihara T. 2003. Isolation and Identification of Sodium 2-Propenyl Thiosulfate from Boiled Garlic (Allium sativium) that oxidizes canine erythrocytes. Bioscience, Biotechnology and Biochemistry, 67, 7, 1594–1596.

Yang Q., Hu Q., Yamato O., Lee KW., Maede Y., Yoshihara T. 2003. Organosulfur compounds from garlic (Allium sativum) oxidizing canine erythrocytes. Zeitschrift für Naturforschung, 58, 5–6, 408–12.


O autorze:

Najnowsze wpisy

adsense